Lyrics Kartky – Tour Of The Year 2
Text:
Deys:
Ostatnimi czasy jedyne, co słyszę
To wysokie tony jak treble, nie midy
Nawet stolica wygląda jak bieda
Dawid ma jedno zadanie (rozjebać)
Dawid ma jedno zadanie (rozjebać)
Całą noc szukałem kartki
By dopiąć na guzik ostatni, pokory nie trzeba
Miałem to zrobić od A do Z
Ale zrobimy to z Igrekzetem
Rzucam od zawsze dla Ciebie zagadki
A Sherlock na bicie, by było Ci lepiej
Za chwilę wpadam i podbij pogadać
Czerwona ze wstydu, aż porami krew
Więcej niż pewny, że w klubach
Bez liku was będzie, nie przecieknie nawet tlen
Kartky:
Poryty blaskiem znów wchodzę na parkiet
Wszystko jest jasne, jak wtedy na dachu bloku ze Scarlett
Czuje się jak Steph Curry, play-offy z fartem
Droga od Rucker Parku po finał w Madison Garden
Zabij mnie zanim rozniesie mnie w pył
To wszystko co było tu wczoraj
Ja olewam stare, bo są jak za karę
Gdy balet rozkręca się morał, wow
Ruszyłem w podróż przez życie jak doktor Faust
Nie doktor Moreau
Moonlapse Vertigo pod niebo, wy robicie hałas
Wac Toja:
Za tych pijesz, za tych mówisz «Już wystarczy, nic na siłę»?
Palę, aż odpadnę, jeszcze chwilę
Biorę hajs i ze mną familije
Tu jak jesteś wolny, to nie żyjesz
Za tych pijesz, za tych mówisz «Już wystarczy, nic na siłę»?
Palę, aż odpadnę, jeszcze chwilę
Biorę hajs i ze mną familije
Żabson:
Na Sherlocku dam wam dowód skilli
Ich styl już umarł w tamtym roku jak ten raper z Phili
Cieszysz się smakiem chwili?
A jesz z makiem figi
Ja co dzień patrzę w przyszłość
Wtedy się dalej widzi
Na trasę wpadam, wrzucam do oferty nasze siły
Znam wasze miasta, te koncerty coś tam zostawiły
To zdarte gardła, spocone shirty, gram takie biby
Zajawka spadła, no to my ją kurwa podnosimy
Igrekzet:
Igreeeeek
Kiedy wreszcie płyta?
Jestem kotem na bitach
Gdzie Ziemi obiegów tu dycha zabiera mi życia
Dalej siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… kicha
Za pasem wersów syndykat
A stylówa tyka, nawijka to Jihad
Więc dawaj to głośniej, jak robię, to dobrze
To koniec i high
Witam Cię po ciemnej stronie, to Futunoir
Roku trakt, na manowce zejdę
Wokół prochu zwał
Podaj ognia, bejb
Jakie życie, taki rap
A Ty nadal wyczekuj na puentę
RĘCE
Wac Toja:
Tu jak jesteś wolny, to nie żyjesz
Za tych pijesz, za tych mówisz «Już wystarczy, nic na siłę»?
Palę, aż odpadnę, jeszcze chwilę
Biorę hajs i ze mną familije
Tu jak jesteś wolny, to nie żyjesz
Za tych pijesz, za tych mówisz «Już wystarczy, nic na siłę»?
Palę, aż odpadnę, jeszcze chwilę
Biorę hajs i ze mną familije
Guzior:
Myślę o pendze, daj mi ją
Już po nią pędzę
Dam koncert na emce
Ty wpierdalasz jakiś RC-ek
Wszystko gra, bo są czary, hajsy, panny; tercet
Tylko skacz, albo wypierdalaj jak masz sterczeć
To gówno płynie przeze mnie
Chcesz to zmierz mi puls, ej
Jak Goku nad głową ja trzymam Genki dumnie
Te cały rapsy, boy, to trochę Ferdydurke
Dziwka się najadła, wskoczyłem na plecy jej
I lecę na pełnej kurwie
Śmieszy Cię to, no i dobrze #ROTFL
Przypadek? Nie sądzę, też mam z tego bekę
Pompuję sporo toksyn, nie jestem ekozjebem
I nie poznaję się już w lustrze
Co się ze mną dzieje?
Coraz ciaśniej szyję mi oplata stryczek, słuchaj
Jakbym spluwał, każda idzie stówa, co?
Ziomek mówi, że masz coraz szybsze życie, słuchaj
Ciągle udajesz, może cofnij czas i się udaj
Wac Toja:
Tu jak jesteś wolny, to nie żyjesz
Za tych pijesz, za tych mówisz «Już wystarczy, nic na siłę»?
Palę, aż odpadnę, jeszcze chwilę
Biorę hajs i ze mną familije
Tu jak jesteś wolny, to nie żyjesz
Za tych pijesz, za tych mówisz «Już wystarczy, nic na siłę»?
Palę, aż odpadnę, jeszcze chwilę
Biorę hajs i ze mną familije
Kartky:
Mam oczy szeroko otwarte
Mówię do ziomów bez wyboru
Kartky znów za daleko od domu
Ta róża wiatrów ma kilka stron
I miliard walorów na jutro
Zanim poczuję słodki dym, luźno, luźno
Szukałem tego całą noc
Robimy kino, że warknie
Emily wychodzi stąd cała mokra
Wyciska majtki, koniec gadki
Kiedy namawiamy na party
To wódka, blanty, i dupy w kurtky
Pozdrawiam Kartky
Wac Toja:
Bejbi, nadszedł czas, by rozjebać top
Ty wiesz, że nasz kraj pęknie w pół, wypłynie sos
Mieszaj go, whip it, whip it, whip it, dzień i noc
Toja, TOTY2 jak highway na tron
Mieszaj to (whip it, whip it) dzień i noc
Mieszaj to (whip it, whip it) high n low
Mieszaj to (whip it, whip it) dzień i noc
Mieszaj to (whip it, whip it) high n low
Mordy mówią pięknie, też to powiesz po koncercie
Jadę furą z grupą, będzie grubo, szykuj pengę
Jeśli chcesz zdjęcie — tak, na płytkę i coś jeszcze — to chodź
Choć takie to płytkie, a tak buja pięknie
Tyle widzę, lata męki, dzisiaj przyszli, mówię dzięki
Działam typie i panienki mówią Wacław jesteś wielki
Byłem sam na dnie, o nie, o nie, o nie, to niesłychane
Karma wraca, wiesz, oh yeah, oh yeah, oh yeah, to ja wygrałem
Żabson:
Jestem trochę dziwny, jak na świeżaka
Ty szczekasz dużo, tak jak przystało na szczeniaka
Nie liczę skilli na trackach, przez co ich wkurwiam na maxa
Jedyne co się liczy dla mnie to ta kasa i pasja
To Tour of the Year, wpadaj bo się gówno dzieje
I nudą wieje, nie będziesz w domu z dupą siedzieć
Albo z mamusią przy obiedzie, lepiej chodź poskikać
Bo nie wiem kiedy znowu Cię odwiedzę
Mordo, znikam!
Wac Toja:
Bejbi, nadszedł czas, by rozjebać top
Ty wiesz, że nasz kraj pęknie w pół, wypłynie sos
Mieszaj go, whip it, whip it, whip it, dzień i noc
Toja, TOTY2 jak highway na tron
Mieszaj to (whip it, whip it) dzień i noc
Mieszaj to (whip it, whip it) high n low
Mieszaj to (whip it, whip it) dzień i noc
Mieszaj to (whip it, whip it) high n low
Igrekzet:
Na bicie to dymu ogon
Ten wlot pali semafory
Czy to ptak? A czy samolot?
Na fonii jeździec bez głowy?
Igrekzet, trasy czarny koń
Czarne ciuchy i bagnet na flow
Moi ludzie pod sceną, za sceną, na scenie
Chylą kielon pod kielon pod kielon pod Eden, ej
Dziurawimy życiorysy, toast za styl
I byśmy byli tutaj rano równie piękni jak dziś
Deys:
Kurwa, Essex pewnie to robiłeś na kwasie
A propos ekscesów, to mam już plecak ekstaz na trasę
Ostatnią epką rozjebane, booking tak mnie w maile gniecie
Że książkowe mole wyprawią koronację gdzieś w bibliotece
Ta trasa jest jak TY, ze skrótu tu widać jasno
Zamknęli mordy wam i dobrze, teraz stań na baczność
Wyniki bez deadlock’ów, Hasha, QueQuality livin
Jest Ci niezręcznie — coś jak Paluch i z Bieleckim featy
Wac Toja:
Whip it, whip it, whip it
Mieszaj to (whip it, whip it, whip it)
Mieszaj to (whip it, whip it, whip it)
Mieszaj to (whip it, whip it, whip it)
Mieszaj to (whip it, whip it, whip it)