GLyr

Zeamsone – High Life 2

Singers: Zeamsone
song cover

Lyrics Zeamsone – High Life 2

Text:

Zanim pójdziesz spać, spać, spać…

Każdy z nas chciał być wielki
Każdy z nas chciał mieć hajs i kurwa zero konkurencji
Co tydzień koncerty, opróżniać butelki, Ty

Żeby kiedyś wielkim być, ale to wielki wstyd
Dla nich wszystkich to niewielki wstyd
Ja miałem wielkie sny, życie dało mi coś więcej niż ten miejski syf
I życie, które miałem w ręce jak ten gwiezdny pył, ej, gwiezdny pył
Dla typów nie ma niczego innego, pieprzyć ich
Żywe legendy w tym, żyjemy tylko i wyłącznie w te weekendy
By potem zapomnieć i co piątek nieśmiertelnym być, ej, nieśmiertelnym być
Chcemy tylko niezależni być
Niezależni być, Ty chowaj koperty z pieniędzmi, ej
Życie mi dało coś więcej niż jebane wyczekiwanie tej śmierci, wiesz
Nie chciałem najlepszy być, to trwa już za długo, ej

Ludziom powiedz, że jadę na grubo też, że jadę na długo
I nie będzie mnie tak długo, jak chcesz pójść ze swoją suką w tle
Pierdolony urok zdjęć, rozjebał typów, którzy chcieli sprawdzić mnie
Te telefony w mojej głowie odbieram jak zachce się mi
Bandy w tle, co dzień piją wino musujące, je i je
Inni życie jak w filmie, kino co piątek chcieli mieć, ej
Kino co piątek, idą na wojnę, ej
Piją co piątek, wino za piątkę też

Ej, wino za piątkę, powiedz debilom, że nigdy nie skończę, ej
Czekamy na wojnę, my przygotowani na piątek
Wy, ej, przygotowani na problem, ej, przygotowani na problem też
Chcemy tu do nieba bilet, Tobie już chyba nie trzeba obniżek, ej
Nie trzeba obniżek, wiesz, te słowa ostre jak sztylet, wiesz
A ja tam latam co chwilę, wiesz, nie mogę być skurwysynem, nie
Mamy tu napakowaną walizę, Ciebie to już nienawidzę, nie

Ej, jebać komenty, mówiłem mamie, że muszę być wielki
Nigdy nie kłamię, bo wierzę w momenty
Je mamy na sobie jak kurtki bomberki
Ej, pisałem kawałki, pisałem numery
Byłem w nich za szczery, żeby zrobić pierdolony przemysł, ej, ej
Osiedle wybiło mi z głowy coś więcej, niż jebane zęby
A przechlane gęby nie miały nic więcej tu, niż te zakrętki i puste butelki
A typów coś boli tu więcej, niż za małe piersi ich dziewczyn
Dopiero do Ciebie dociera, że życie mi dało coś więcej, niż jebane wersy
Ja pieprzę Twój prestiż, zawsze to było niezmiennie w tej kwestii
Parę sugestii to chyba kara dla leszczy, nara spierdalaj pożyje się bez nich
Było tu paru takich, co chciało jarać te bletki
Było parę pięknych, o których pisałem wierszy trochę
Kiedyś chciałem być najlepszy chłopie
Dziś pieprzą mnie miliony monet, bo już nie stoję na mrozie, ej
Bo już nie stoję na mrozie, ej

Ludziom powiedz, że jadę na grubo też, że jadę na długo
I nie będzie mnie tak długo, jak chcesz pójść ze swoją suką w tle
Pierdolony urok zdjęć, rozjebał typów, którzy chcieli sprawdzić mnie
Te telefony w mojej głowie odbieram jak zachce się mi
Bandy w tle, co dzień piją wino musujące, je i je
Inni życie jak w filmie, kino co piątek chcieli mieć, ej
Kino co piątek, idą na wojnę, ej
Piją co piątek, wino za piątkę też
Ej, idą na wojnę, ej

Nie liczę tych owiec zanim pójdę spać, spać, spać
Nie liczę tych kobiet, chcę tu jedną z was, was, was
Kiedy zarobię flotę zbuduję świat nam, patrz
Zanim z osiedla gnoje wejdą na dach, dach, dach
Dach, dach, dach
Daj mi tylko czas, czas, czas
Zanim z osiedla gnoje wyjdą na swoje, zrobię hajs, hajs, hajs
Hajs, hajs, hajs, będzie najs, najs, najs
Ale daj mi tylko czas, czas, czas
Zanim pójdziesz spać, spać, spać