Lyrics Białas – Jeden Żyć
Text:
Jak jesteś na topie to spalam cię z nim
Razem z tą chmurą odlatują smutki
Oczy mam wąskie, jak chłopaki z Chin
Przez to jesteś dla mnie taki malutki
Jak jesteś na topie to spalam cię z nim
Razem z tą chmurą odlatują smutki
Oczy mam wąskie, jak chłopaki z Chin
Przez to jesteś dla mnie taki malutki
Ty, znów ktoś ci sprzedał farmazon, ale podarłeś paragon
Ja wciąż podróżuję po stylach
Bo od początku moim studiem był wagon
Nagrałem płytę — Rehab. Paru mówiło, że słabą
Że jestem Huczem mi jadą? To mylą smutek z powagą
Siedzę na schodach pod klatką w łapie ze swoją kanapką
Paru raperów zostało na lodzie
Za bardzo pragnęli, by poszło im gładko
Polska to kraj amatorstwa — wszyscy tu biorą co los da
Tu zamiast o możliwościach
Ciągle Ci pierdolą czego nie można
Każda historia miłosna zwykle się kończy na pozwach
Dzieci to nie dla mnie opcja
Chcę być jedyny, aż do tego stopnia
Mnie zbudowały podziały
Jestem przed wami, dlatego tak palę se mosty
Musisz być typie na maksa chujowy
Jak tak bardzo obawiasz się samotności
Nie mam czasu, robię kwit
Biegnę, a się nie chce pić
To ja jestem wyjątkowym kotem, bo mam jeden żyć
Się przybijam, wiesz, że git
Też jak zaczynałem, to nie miałem do stracenia nic
Nie mam czasu, robię kwit
Biegnę, a się nie chce pić
To ja jestem wyjątkowym kotem, bo mam jeden żyć
Się przybijam, wiesz, że git
Numer puszczam, wiesz że hit
Też jak zaczynałem, to nie miałem do stracenia nic
Fundament w SB to prawda
Lojalność nie jest na sprzedaż
Patrz w oczy mi, jak jest gadka
Bo ja dobrze wiem co zamierzasz
Kondycja, mordo, jest ważna
«Jak kondycja?», co, nie dowierzasz?
Masz więcej twarzy niż Snapchat
I ci w każdą muszę zajebać, wróć
Fundament w SB to prawda
Lojalność nie jest na sprzedaż
Patrz w oczy mi, jak jest gadka
Bo ja dobrze wiem co zamierzasz
Kondycja, mordo, jest ważna
«Jak kondycja?», co, nie dowierzasz?
Masz więcej twarzy niż Snapchat
I ci w każdą muszę zajebać, wróć
Jak bliscy tu dążą do autodestrukcji, zaraz mnie ponoszą emocje
Niektórzy ludzie naprawdę tu mają mi za złe, że chcę dla nich dobrze
Ziomek, życie to nie bajka pod tytułem «Brak problemów»
Się nie sugeruj tym, że się zaczęło dawno, dawno temu
Nie chcę już patrzeć się w naćpane oczy i sam naćpanymi też patrzeć
Ogólnie to się nie boję, lecz to, jak marnujecie życia jest straszne
Znam typa co nic nie robi na co dzień
Siedzi i tylko farmazony wciska
Żyje znudzony, ogólnie czeka wciąż, aż mu się skończy zaszywka
Nie imponuje tu dobro
Ludzie w chuj jarają się psycholami
Kochają w nich to szaleństwo
Do którego nigdy już nie będą zdolni sami
Cienko tu widzę ich szanse
Jak jeszcze do łba im nie przyszło, że czas coś zmienić
Tak między nami, no to kurwa, są zmiażdżeni
Nie mam czasu, robię kwit
Biegnę, a się nie chce pić
To ja jestem wyjątkowym kotem, bo mam jeden żyć
Się przybijam, wiesz, że git
Numer puszczam, wiesz że hit
Też jak zaczynałem, to nie miałem do stracenia nic
Nie mam czasu, robię kwit
Biegnę, a się nie chce pić
To ja jestem wyjątkowym kotem, bo mam jeden żyć
Się przybijam, wiesz, że git
Numer puszczam, wiesz że hit
Też jak zaczynałem, to nie miałem do stracenia nic
(Też jak zaczynałem, to nie miałem do stracenia nic)
(Też jak zaczynałem, to nie miałem do stracenia nic)
(Też jak zaczynałem, to nie miałem do stracenia nic)
(Się przybijam wiesz, że git)
(Numer puszczam, wiesz że hit)