GLyr

Białas – Żadnych Gwiazd

Singers: Białas
Albums: Białas – Booking Mixtape
song cover

Lyrics Białas – Żadnych Gwiazd

Text:

Nie jestem żadną gwiazdą
Choć robią ze mną foty, za mój przyjazd płacą banknot
Nie muszę się wywyższać, choć duma mnie rozpiera
Czas to pieniądz, każdy z nich to wspólnik w interesach

Nie jestem żadną gwiazdą
Choć robią ze mną foty, za mój przyjazd płacą banknot
Nie muszę się wywyższać, choć duma mnie rozpiera
Czas to pieniądz, każdy z nich to wspólnik w interesach

Kiedyś z chłopakami zamieszkamy se nową planetę
W końcu co miesiąc się zrzucamy na rakietę
Nie mamy przyjaciółek, chodzimy pić na murek
A jak są chude czasy nieraz trzeba żyć na spółę
Może mówić na mnie polski Big L
Bo jak będzie trzeba zginąć tu za brata — idę
Tutaj wszystkie chłopaczyny chodzą z zimną krwią
Jak jednemu coś zawinisz, to się wszyscy mszczą
W chuj agresji, się podnosi słupek rtęci
Jak po rewirze konfidenci chodzą uśmiechnięci
A ja kmnię wciąż na wers nowe patenty
Farta mam, tylko jak śpię robię przekręty
Zna mnie tutaj każdy i wie ile jestem wart
Mogę wszystko tu załatwić, jak chcesz to Ci skręcę kark
Nas nie zaskoczysz, bo za dobrze znamy prawdy smak
Jak to nie są te na rękach, to ja nie chcę żadnych gwiazd

Nie jestem żadną gwiazdą
Choć robią ze mną foty, za mój przyjazd płacą banknot
Nie muszę się wywyższać, choć duma mnie rozpiera
Czas to pieniądz, każdy z nich to wspólnik w interesach

Nie jestem żadną gwiazdą
Choć robią ze mną foty, za mój przyjazd płacą banknot

Nie muszę się wywyższać, choć duma mnie rozpiera
Czas to pieniądz, każdy z nich to wspólnik w interesach

Kiedy jadę w trasę, no to tęsknie za osiedlem
A ziomki do mnie mówią, coś jak, weź mnie gdzieś, bo zdechnę
Jebnięcie jest konkretne i jak wracamy też
A wszyscy popadamy tak, jak Warszafski Deszcz
To ekipa, w której rzucasz wszystko, aby pomóc
Jest awanti, to nie zdążysz wyprowadzić ciosu
Jesteś w sklepie, to nie zdążysz wyjąc nawet sosu
Powierzyłbym im wszystkim życie, zamiast Bogu
Bierzemy zimną flaszkę i siadamy gdzieś na schodach
I jesteśmy tutaj kurwa, nie że w telefonach
Czasem trzeba coś tam puścić, żeby się utrzymać
A jak coś się tu urodzi, no to wtedy jest rodzina
Dla wszystkich w porządku no to może być tu hotel
Nasze matki płaczą, że nazywamy ulicę domem
Z rozpalonym blantem paki ślemy w cały świat
Jak to niosą fajne dupy, to nie chcemy żadnych gwiazd

Prawdziwe rapery myślą «spotkam Kolda to walę na ryj»
Prawdziwe rapery? To czemu daję tu feat
I czemu chlałem już dynks z SB Mafią i RRX
Czemu z Que i Pato na flakon se mogę na miasto wyjść i jest git
Bo jestem normalny
Wkurwiały Cię Lambo i jachty — na prowo jesteś podatny
Taki środek, by mieć hype i hajs i się nie bać jutra
Taki środek, co mam Ci powiedzieć, mea culpa? wykurwiaj
Może wkurwia Cię domofon, bo Twój idol to Patryk
Mam rade pizdo, nie wychodź z klatki
Nie chciałem braw i pierdole te lajki
Za hype na Alcomindz i z tego hajs kupię se nowe najki
Skocze na Cykacz party, tam walenie końca nie ma
Tobie w łóżku brakuje «c» — walenie konia, bieda
Chłopak z bloku gra o teki sweg i taki swag
Jeśli nie na ciuchach Givenchy, ja nie chcę żadnych gwiazd

Album

Białas – Booking Mixtape