Lyrics KęKę – Rutyna
Text:
Czy lato czy zima, po szóstej na nogach
Rychtuje synów, do szkoły i żłobka
Dla siebie gotuję, efekty jest widać
Lubię kontrolę — starannie dobieram co płynie mi w żyłach
Tym bardziej się staram by mieli bezpiecznie i ciepło tu wewnątrz
Życie ich nie raz zaskoczy, muszą mieć bazy
Tak wiele jest zmiennych więc te które mogę zamieniam na stałe
Rutyna, rutyna, dbanie o formę, tysiące powtórzeń, ciężary, w biurze bieganie czy worek
Przez pracę do cnoty ze wszystkim rzetelnie
Koncerty, ćwiczenia, muzyka czy ciuchy, tak działam — TRL
Tylko rutyna znowu daje mi spokój
Tylko rutyna znowu pozwala mi w lustrze nie widzieć tych szalonych oczu
Tylko rutyna, jedyna kochana znowu ratuje przed światem
Tylko rutyna dociska mnie mocno do ziemi gdy czuję, że styczność już tracę
Tylko rutyna znowu daje mi spokój
Tylko rutyna znowu pozwala mi w lustrze nie widzieć tych szalonych oczu
Tylko rutyna, jedyna kochana znowu ratuje przed światem
Tylko rutyna dociska mnie mocno do ziemi gdy czuję, że styczność już tracę
Milczymy na trasie, bo o czym tu gadać
Wszystko już jasne, dotarte po latach
Rutyna, rutyna lecz szybkość reakcji
Kontrola trakcji do zbędnych atrakcji nie daje okazji
Setki miast, tłumy ludzi, ostrych świateł blask
Hałas, nieustanny wrzask
Ej spokojnie bo to tylko ja
Znowu zakręci się cały mój świat
Szukam spokoju i powtarzam w takt
Dzieje się szybko dlatego kurczowo chcę trzymać się czegoś co wsparcie mi da
Tylko rutyna znowu daje mi spokój
Tylko rutyna, jedyna kochana znowu ratuje przed światem
Tylko rutyna dociska mnie mocno do ziemi gdy czuję, że styczność już tracę
Tylko rutyna znowu daje mi spokój
Tylko rutyna znowu pozwala mi w lustrze nie widzieć tych szalonych oczu
Tylko rutyna, jedyna kochana znowu ratuje przed światem
Tylko rutyna dociska mnie mocno do ziemi gdy czuję, że styczność już tracę
Patrzycie znów na mnie i co mam powiedzieć
Czekacie aż zacznę i oddam wam siebie
Nie wiem co będzie
Jedno wiem jednak nie mogę zwariować
Liczę powoli do czterech
Liczę że ona pomoże mi sprostać
(Raz, dwa, trzy cztery…)
(Raz, dwa, trzy cztery…)
(Raz, dwa, trzy cztery…)
(Raz, dwa, trzy cztery…)
(Raz, dwa, trzy cztery…)
(Raz, dwa, trzy cztery…)
(Raz, dwa, trzy cztery…)
(Raz, dwa, trzy cztery…)
Tylko rutyna znowu daje mi spokój
Tylko rutyna znowu pozwala mi w lustrze nie widzieć tych szalonych oczu
Tylko rutyna, jedyna kochana znowu ratuje przed światem
Tylko rutyna dociska mnie mocno do ziemi gdy czuję, że styczność już tracę
Tylko rutyna znowu daje mi spokój
Tylko rutyna znowu pozwala mi w lustrze nie widzieć tych szalonych oczu
Tylko rutyna, jedyna kochana znowu ratuje przed światem
Tylko rutyna dociska mnie mocno do ziemi gdy czuję, że styczność już tracę