Lyrics Kizo – Salon
Text:
Klimat jak w rodzinie Savastano
Ziomki w koło trenują i palą
W drodze po tron ciągły slalom
Ja wbijam se w klapkach na salon
Na barach tyle że, by zbrakło nadkładu
Stąd taka waga mojego składu
Kręci się firma bez biznes planu
Ma lecieć złoto z brudnego kranu
W grze gdzie artystów szanuje paru
Tych co wiedzą co znaczy być na skraju
Ja nadal w poszukiwaniu własnego raju
Nie ma co się dziwić, że często na haju
Bez mej family z niczym bym nie dał rady
Poznałem zimne losy i jego wady
Szkoła nic nie dała mi już od podstawy
Lecz potrafię wyliczyć zyski i straty
Różnimy się tym że przynajmniej jesteśmy autentyczni
A na naszym lakierze nie znajdziesz nawet ryski
Młody Simba powiedział: «Nikt nie zabroni marzyć»
Na szyjach złoto się mieni bo noszą ludzie szarzy
Miejsca spotkań z klatek się przeniosą do garaży
Z daleka od sądowych korytarzy, joint smaży
Wyczyść bez skazy posadzkę, bo wchodzę na salon
Chcę zapewnić ciepłą posadkę ziomalom
Postacie jak Ciro wyautowano
Wbitka na salon stygnie makaron
Klimat jak w rodzinie Savastano
Ziomki w koło trenują i palą
W drodze po tron ciągły slalom
Ja wbijam se w klapkach na salon
Zaczyna być głośno o fioletowym kocie
Ema Kizo na salonie a nie wbiłem tu po flotę
Gadałem z idolami na siema nie daj autograf
I coś tam chyba pykło bo z kim chciałem, bita piątka
Trochę jebie paradoksem, głośnikiem badam salon
I mi jebie paradoksem tu, same byki jak na KSW
Piję sodówe na kaca, to mnie nie spierdoli nigdy
Miałem duże ambicje, a powychodziły blizny
Na złotej tacy przecież mefy nie podzielisz ziomal
Miał zapłacić to kartą, a potasował towar
Młody Simba to nie moda
Duży Kizo to nie moda BOR i TROYA ta sama droga
Lepimy lola dla moich ludzi (Sto lat)
Klimat jak w rodzinie Savastano
Ziomki w koło trenują i palą
W drodze po tron ciągły slalom
Ja wbijam se w klapkach na salon