Lyrics Kubi Producent – Gady
Text:
Jezu Chryste, Kubi!
Bedoes:
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Za kafle są gotowi zabić
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Nie wierzę w reinkarnację
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Za kafle są gotowi zabić
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Chcieliśmy się bawić, nie mieliśmy forsy i nikt nie narzekał
Dziś stoję nocą na stacji, nie mam prawa jazdy, jak coś to uciekam
Kelnerka pyta, czy smakuje, ja jej przytakuję po czym się uśmiecham
Miałem koszulkę z Zidane’em, miałem twardą banię jeszcze jako dzieciak
A oni chcą mnie skrzywdzić, zapomniałem już jak ufać
Doświadczyłem wiele gówna tak jak Mucha
Mam w plecach noże niczym jeże
I najgorsze w tym jest to, że mówię szczerze
Mam blizny oraz łzy na ciele
Jeśli czujesz to co mówię — jesteś moim przyjacielem
Mam blizny oraz łzy na ciele
Jeśli czujesz to co mówię — jesteś moim przyjacielem
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Nie wierzę w reinkarnację
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Nie wierzę w reinkarnację
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Za kafle są gotowi zabić
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Białas:
Łzy zmywały mi uśmiech z twarzy, serio było najgorzej
Patologia i trudne sprawy, dziadek ganiał nas z nożem
Całe życie przypały, choć nigdy nie byłem bandziorem
Jak się psy tu wjebały z drzwiami to milczałem z klamką przy głowie
Chciałem tylko miłości, one chciały jedynie szmalu
Już kumasz, czemu od zawsze chciałem być jak raper ze Stanów
Bujałem się z tą dziewczyną i oszukiwałem się sam
Dzisiaj wiem, że to nie miłość, mi po prostu było jej żal
Rzadko na mnie patrzyły, nie wierzyły, że mogę wygrać
Zaczęły gapić się mordo jak zmieniłem Zarę na Vitkac
Zaczęły gapić się odkąd tu rozpoznawalna jest ksywka
Wszystko zrobię dla miłości, lecz niech raz nie będzie toksyczna
Bedoes:
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Nie wierzę w reinkarnację
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Za kafle są gotowi zabić
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Nie wierzę w reinkarnację
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Za kafle są gotowi zabić
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Eldo:
Miałem trochę talentu, więcej wiary w to, że się uda
Szpital, pełen pacjentów, wiesz, trochę to było jak wierzyć w cuda
Sukces plus presja, każdy wokoło na coś liczył
A najlepszym kumplem stał się powoli pusty dom, pełen ciszy
Pierwsza porażka, ekspresem wraca realizm
Nikogo nie ma, nikt nie dzwoni, stoję tu sam, na pustej sali
Jakie to szczęście, że w ich oczach widziałem czystą miłość
Jakie to zwykłe, kiedy znienacka wszystko z hukiem się kończyło
Zostaje westchnąć, winny jest podmiot liryczny
Nie umiem znaleźć przyczyn, zgubiłem atlas Eldograficzny
Jestem dzieckiem szczęścia, Bóg dał mi aż nadto
Ale zabrał równie dużo, codziennie tęsknię za matką
Bedoes:
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Nie wierzę w reinkarnację
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Za kafle są gotowi zabić
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Skłamałem mówiąc, że nie płaczę
Bo nie chciałem pokazać, że jestem słaby
Nie wierzę w reinkarnację
Lecz niektórzy ludzie zmieniają się w gady
Za kafle są gotowi zabić
Zbierałem kapsle kiedy byłem mały
Jezu Chryste, Kubi!