Lyrics O.S.T.R. – !
Text:
Wyruszam w drogę, może tym razem po raz ostatni
Walka o ogień, walczę dialogiem, wbijam pod skórę słowa jak drzagi
Płonę na scenie
Światła, kamera, akcja, z miasta do miasta przelot po lokalizacjach
Magia, mam dreszcze, gdy czuję energię patrząc przed siebie
Sekundy, minuty, godziny, z doby na dobę, co tydzień, co chwilę, następny kilometr
Bez adrenaliny wciąż jestem na głodzie
Krew w żyłach płonie
Kolejne piątki w koncertu ferworze
Ponad dekadę kolejne piątki z ekipą spędzam znów poza domem
Mieliśmy plany, by zostać królami
I nikt nie rozmyślał o kosztach wyprawy
Próżne marzenia o wielkich koncertach, przelewach, imprezach, kurortach na Bali
Materializm młodzieńczej skali
By wozić się wszędzie po mieście Ferrari
W drodze po szczęście, piętro po piętrze, oddychać w słońcu powietrzem Kaua’i
Życie i postęp, dziś widzę, co ważne, a co nieistotne
Minuty, co giną wciąż bezpowrotnie
Gdy miłość z rozsądkiem burzy proporcje
Za szybko dorosłem, dziecięce pragnienia, w nich wszystko jest proste
Może to właśnie ten ostatni raz wychodzę na scenę, by poczuć emocje
Sekundy, minuty, godziny, z doby na dobę, co tydzień, co chwilę, następny kilometr
Bez adrenaliny wciąż jestem na głodzie
Krew w żyłach płonie
Kolejne piątki w koncertu ferworze
Ponad dekadę kolejne piątki z ekipą spędzam znów poza domem
Mieliśmy plany, by zostać królami
I nikt nie rozmyślał o kosztach wyprawy
Próżne marzenia o wielkich koncertach, przelewach, imprezach, kurortach na Bali
Materializm młodzieńczej skali
By wozić się wszędzie po mieście Ferrari
W drodze po szczęście, piętro po piętrze, oddychać w słońcu powietrzem Kaua’i
Życie i postęp, dziś widzę, co ważne, a co nieistotne
Minuty, co giną wciąż bezpowrotnie
Gdy miłość z rozsądkiem burzy proporcje
Za szybko dorosłem, dziecięce pragnienia, w nich wszystko jest proste
Może to właśnie ten ostatni raz wychodzę na scenę, by poczuć emocje
Pozwól usłyszeć mi w mieście krzyk
Pozwól usłyszeć mi w mieście krzyk
Pozwól usłyszeć mi w mieście krzyk
Mógłbym o tym napisać powieść
Żyję tak intensywnie, że sen to zaledwie chwila dla powiek
Odpowiedzialność dźwigam na sobie
Ryzyka fenomen przyciąga jak magnes
Niepostrzeżenie kradnie rozsądek
Wiem, o czym mówię, już stałem nad grobem
Wyruszam w drogę, może po raz ostatni
W trasie przebojem kolejny projekt
Przelewam pomysłów złoża na kartki
Miliony wspomnień, każde z osobna należy do mnie
Wiarę, że razem tworzymy historię, będę miał w sobie do końca tej trakcji
Cierpliwy dla losu, bez nadużycia modlitwy, patosu
Kariera to ponoć na zyski sposób, o popularność bitwy herosów
Zgubiłem czas dla bliskich mi osób
Trasa, dom, praca, wyścig robotów
Od wielu rzeczy ważniejszy jest spokój
Nie miałem nic poza tym światem w zasięgu ręki
Wylane łzy, droga przez pracę, nie wytłumaczę życia na pętli
Urwany film, z miasta do miasta, ekipa, koncerty
Może to dziś ostatni raz wychodzę na scenę spragniony energii
W trasie przebojem kolejny projekt
Przelewam pomysłów złoża na kartki
Miliony wspomnień, każde z osobna należy do mnie
Wiarę, że razem tworzymy historię, będę miał w sobie do końca tej trakcji
Cierpliwy dla losu, bez nadużycia modlitwy, patosu
Kariera to ponoć na zyski sposób, o popularność bitwy herosów
Zgubiłem czas dla bliskich mi osób
Trasa, dom, praca, wyścig robotów
Od wielu rzeczy ważniejszy jest spokój
Nie miałem nic poza tym światem w zasięgu ręki
Wylane łzy, droga przez pracę, nie wytłumaczę życia na pętli
Urwany film, z miasta do miasta, ekipa, koncerty
Może to dziś ostatni raz wychodzę na scenę spragniony energii
Pozwól usłyszeć mi w mieście krzyk
Pozwól usłyszeć mi w mieście krzyk
Pozwól usłyszeć mi w mieście krzyk