Lyrics O.S.T.R. – Mam Dość
Text:
Hades:
Pakuję plecak, zakładam wygodne buty
Uciekam od stada, które spada w przepaść
Nie chce zawrócić
A z brudnych serc płynie czysta krew, której nigdy nie kupisz
Piękny dzień, idę stąd jak najdalej od ulic
Dziki tygrys uciekł z zoo po to, by wrócić do dżungli
Gość w próżni, brakuje grawitacji
Doprowadzi mnie do autodestrukcji nadmiar informacji
Potrzebuję prawdy bardziej niż pieniędzy banki
Plastik zalał świat, rządzą nami lalki Barbie
Dobrze, że mam trochę dobrej ganji, na blanta wystarczy
Jak się skończy wcale nie pojadę do Holandii
Będę tak gadał, nie oddamy Marii bez walki
Za to, że ją posiadam jutro mogę pójść za kratki
Chuj, zajaram, spalę z Ostrym cały występ prawny
Słyszałeś «marihunaen», co? Kto ma tu chore jazdy?
Jestem wolny i świadomy swoich racji
Chyba Pan Premier potrzebuje bardziej ode mnie wakacji
Zrzućmy się na samolot do Anglii
Może jakiś hajsik ze zmywarki wpadnie panu przy okazji
O.S.T.R.:
Już cię nie ochronią zaryglowane drzwi
Nieraz okradali mnie, nieraz okradałem ich
Biorę klucze, telefon, kilka płyt i drobne
No to w drogę, po swoje, żeby żyć spokojnie
Nie ma neonów co miastu podarują blask
Myślę, widząc pustostany na tle biurowców ze szkła
Oby szlag je trafił, biorę w garść miedziaki
Ich punkt liczenia na cud
Mimo prób, niepowodzeń wiem, w którą idę stronę
Łódź, grunt, teren mój, bruk, beton, zimą chłód
Plus kilka dróg, których bym nie polecał na co dzień
Dla dzieci z dobrych domów, żyłem w zoo, w efekcie
Blok przedstawił mi życie niczym zło konieczne
Więc unoszę swoją głowę jak i wzrok w powietrze
Pięści gotowe do walki, moja broń to respekt
Pewnie zabiorę tą prawdę do piekła
Jeśli czas leczy rany no to rap je pogłębia
Widzisz, mam ją na rękach, to wrząca krew
Chłody umysł nie pozwala mi, bym poddał się
Andrzej Poniedzielski:
… patrzy teraz uśmiechnięte
Potencjalnie wniebowzięte
Patrzy na nas pokolenie zza firanki
Jest ćwierć biedy, gdy im przyjdzie wytłumaczyć
Gdzie jest lewa ręka, prawa noga
Jest pół biedy, kiedy chodzi tylko o to
Że najlepiej jest w ogóle nie chorować
Ale kiedyś doświadczymy biedy całej
Gdy nam przyjdzie wytłumaczyć
Gdzie czarne jest, a gdzie jest białe…