Lyrics O.S.T.R. – Mam Plan
Text:
Mam plan
Jak zachować w duszy ten stan
Mam plan
Jak załoga skruszy ten gram
Tylko zobacz wszystko co mam
Dziś to słowa i wyluzowany rap
Mam plan
Jak zachować w duszy ten stan
Mam plan
Jak załoga skruszy ten gram
Mam plan
Tylko zobacz wszystko co mam
Dziś to słowa i wyluzowany rap
Dom ten sam co we snach
W promilu ziom mieszkam
Gdzie niesmak to wirus
Rejestru a winylu
Bloków widzianych z profilu
Nie mam naftowych szybów
Schemat rozmowy — przymus
Etat załogi świrów
Ziom zrzuć lepiej garba
Jebać poselski mandat
To Teofilów nocą przy zgasłych latarniach
Leczy w metylu mózg
Co niczego nie ogarnia
Bo mam mam gdzie edukacja?
Gdzie to poczucie wsparcia?
Od diet i żarcia
Gdzie matematyk te bogactwa?
Auta chat na każdych peryferiach miasta Maybach
No daj nam coś chociaż na kształt
Nie ważna flota a łaska
Nie pokocham diabła bo świat to jego farma
Gdzie nasz zawód to karma
Mienia zawód Adam mam plan swój jak każdy lojalny
Dla prawdy z zasady patrz mi
Jak mówię w źrenice
ŁDZ — Londyn myśli na przemycie
Eeee czy to widzicie?
Mam plan
Jak zachować w duszy ten stan
Mam plan
Jak załoga skruszy ten gram
Mam plan
Tylko zobacz wszystko co mam
Dziś to słowa i wyluzowany rap
Mam plan
Jak zachować w duszy ten stan
Mam plan
Jak załoga skruszy ten gram
Mam plan
Tylko zobacz wszystko co mam
Dziś to słowa i wyluzowany rap
Nie chcę się martwić, kurwo daj mi spokój
Jutro zacznę znowu za robotą pochód
Na razie mi się nie chce
Na bazie gniję dzień w dzień a wiem że
Ręce wtedy zaczynają swędzieć
Nie biegnę nie idę
Raczej jest to spacer
Niepewnie, co widzę?
Na tej grze to pattern
Luz blues na sercu pogoda jak w Capri
Sto procent autentyk jak na owocach Cappy
Energii zastrzyk od Pomorza po Tatry
Skoro rap to nasz styl
Doradź mi co wybrać?
Hajs, złotą płytę czy prosty freestyle?
Zysk koszty nic tak
Nie kręci łba ziom
Masz przedstawienie jak klienci se nie radzą
Hiphopolo? Przydałby się wam ginekolog
Albo dwóch
By okiełznali moloch waszych słów
Skoro płaci tłum, łojąc ptasi gnój
Pomoc naszych słów zbroją na tych tu
I do końca
Idź w pizdu z Croppem
Globalizm to wróg, zbój, jak Pinotchet
Od drobnych wykroczeń poprzeczkę podnoszę
Dla tych
Co ni chuja wiedzą co istotne
Różnice widzisz? Odwiedź ulice a zatrybisz
Co to rap jest żaden ze mnie gangster
Losu jak chce nie tłamszę
Walczę z kurestwem bo stać mnie na to
Sam wiesz