Lyrics O.S.T.R. – Preambuła
Text:
W nocy odwiedził mnie znów znajomy sen
Wielkie pałac, duży garaż
A w nim złoty cayenne
Ludzie bez zmartwień, szczęście wokół
Gdybym mógł zostać w tym świcie
Nigdy nie obudzić się
Spokojne czasy, bez konfliktów i walk
Dostatnie życie a nie ciągły bilans zysków i strat
Nikt sie nie boi że na plecach ciąży fiskus i bank
Nie ma bezdomnych, każdy na swoim dziedzińcu jak pan
Bezpieczne ulice miast
Nie ma podziału na bogatych, biednych, różnice klas
Każdego stać by mieć czas na dobre chwila jak w spa
A nie tyra na dwie zmiany by odbić życie od dna
Wszyscy do czegoś doszli
Patrz, koledzy z podwórka – dzieciaki co maja przyszłość
A nie kredyt za studia
Dalekie plany
A nie rebus jak tu przetrwać do jutra
Dopasowany każdy szczegół niczym element w puzzlach
Zamiast na metki ubrań, każdy patrzy przed siebie
Bez kompleksów, tylko pełne wyobraźni kieszenie
Jedyny problem gun 0
Kaseta szumi w walkmanie
Już zaczynam w to wierzyć
Mordo, uderzam o ziemie
Wielu liczy na ślepy fart
Że kiedyś znajdzie na ziemi raj
Kiedy nie widzą już dla siebie szans
Wielu liczy na ślepy fart
Że kiedyś znajdzie na ziemi raj
Kiedy nie widzą już dla siebie szans
Każdy jest gotowy zabijać i kraść