Lyrics Paluch – Mamy Nadzieję
Text:
Paluch:
W pogoni za marzeniami
W biegu tysiące kilometrów
Stacja, hotel, odprawa
W trasie, na ziemi i w powietrzu
Jaki kurwa przestój, jaki odpoczynek?
Scena to wszechświata centrum
Przejmujemy budynek
Wyjazdy — powroty
Przyjazdy — rozmowy
Swoje polskie ziomy w różnych zakątkach europy
Chwile za domem tęsknoty, wirtualny kontakt
Maile, telefony, łapię zasięg online
Znaleźć równowage w życiu przepełnionym smutkiem
Zapomnieć o gniewie, w bani poukładać burdel
Skupić swą energię na tym co najlepiej umiem
Nie wychylać się przed szereg i nie zginąć kurwa w tłumie
Jeśli to umiesz to z minusów robisz plusy
Ja dopinguję żebyś życie swe na miare uszył, (tej)
Nie zobaczył mety ten co ze startu nie ruszył
My mamy nadzieję, chociaż mówią na nas głupcy
Jaki kurwa przestój, jaki odpoczynek?
Scena to wszechświata centrum
Przejmujemy budynek
Wyjazdy — powroty
Przyjazdy — rozmowy
Swoje polskie ziomy w różnych zakątkach europy
Chwile za domem tęsknoty, wirtualny kontakt
Maile, telefony, łapię zasięg online
Znaleźć równowage w życiu przepełnionym smutkiem
Zapomnieć o gniewie, w bani poukładać burdel
Skupić swą energię na tym co najlepiej umiem
Nie wychylać się przed szereg i nie zginąć kurwa w tłumie
Jeśli to umiesz to z minusów robisz plusy
Ja dopinguję żebyś życie swe na miare uszył, (tej)
Nie zobaczył mety ten co ze startu nie ruszył
My mamy nadzieję, chociaż mówią na nas głupcy
Kali:
Nadzieja płynie w nas, gdy odpowiedzi szukasz
Zawarty w słowie blask oświeci twą drogę, gdy nauczysz się słuchać
Nadzieja płonie w nas, gdy pośród nocy błąkasz
Zawarty w słowie żar ogrzeje twe serce, gdy nauczysz się kochać
Wmawiali mi, że nadzieja matką głupich
Chcieli zabić moje sny, podrzucali w okół trupy
Kiedy w te burzliwe dni dryfowałem bez szalupy
Pojawił się anioł stróż, ujrzałem bergamuty
Dziś skun, łycha, cola, kiedyś głód, zła dola
Dziś trud pot, pokora, czyste intencje, wolna wola
Bez juchy na dłoniach pisze wersy dla polan
To nie rany dla kolan, weź dloń, gdy ją podam
Wiem, że nadejdzie dzień, gdy wszyscy będziemy wolni
Od niewoli, głodu, biedy, nienawiści, strachu, wojny
Mam nadzieje, że łańcuchy podziałów ludzkości pękną
Stworzymy wspólne niebo, bo już stworzyliśmy piekło
Otwórz się na piękno, marzenia nas ocalą
Lećmy w podróż odległą, nowe światy czekają
I co by się nie działo niech przyświeca Ci nadzieja
To Kali Paluch ziomuś, wyciągamy Cię z cienia
Dziś trud pot, pokora, czyste intencje, wolna wola
Bez juchy na dłoniach pisze wersy dla polan
To nie rany dla kolan, weź dloń, gdy ją podam
Wiem, że nadejdzie dzień, gdy wszyscy będziemy wolni
Od niewoli, głodu, biedy, nienawiści, strachu, wojny
Mam nadzieje, że łańcuchy podziałów ludzkości pękną
Stworzymy wspólne niebo, bo już stworzyliśmy piekło
Otwórz się na piękno, marzenia nas ocalą
Lećmy w podróż odległą, nowe światy czekają
I co by się nie działo niech przyświeca Ci nadzieja
To Kali Paluch ziomuś, wyciągamy Cię z cienia
Nadzieja płynie w nas, gdy odpowiedzi szukasz
Zawarty w słowie blask oświeci twą drogę, gdy nauczysz się słuchać
Nadzieja płonie w nas, gdy pośród nocy błąkasz
Zawarty w słowie żar ogrzeje twe serce, gdy nauczysz się kochać