Текст O.S.T.R. – Kiedy
Текст:
Urwana klisza z życia, ja kontra kolektyw
Na tropie marzeń jak szalony detektyw, multum wyrażeń
A ktoś czeka na pracy efekty, darząc zaufaniem wielkości azjatyckiej sekty
Niepozorne szepty, przeradzają się w krzyk
Wszystko zaczyna działać na styk, powstaje chała, a nikt
Nie jest w stanie powiedzieć, o co be, komu robić się chce
Jak ciągle słychać, że źle
Dawne powiązania tnę, pozostają gderania
Nie ma jutra bez przeszłości, od problemów się odganiam
Tu nadzieja się wyłania, choć ona matką głupich
Ale i tak nie twierdzę, że życie jest do dupy jak papier WC
Przecież o swoje się kłócę, nowe pomysły nucę
Zarzekam się, że znowu wrócę, z nowym materiałem
A co dalej? Hęę?
Kłopot rodzi kłopot, z tego kłopotów potok
A ja obok patrzę jak zalewa świat kłopotów potop
Pytam co to? Lecz odpowiedź tu jak omen
No i radź sobie z tym symptomem, kiedy głupota stałym ludzi patronem
Nie jest w stanie powiedzieć, o co be, komu robić się chce
Jak ciągle słychać, że źle
Dawne powiązania tnę, pozostają gderania
Nie ma jutra bez przeszłości, od problemów się odganiam
Tu nadzieja się wyłania, choć ona matką głupich
Ale i tak nie twierdzę, że życie jest do dupy jak papier WC
Przecież o swoje się kłócę, nowe pomysły nucę
Zarzekam się, że znowu wrócę, z nowym materiałem
A co dalej? Hęę?
Kłopot rodzi kłopot, z tego kłopotów potok
A ja obok patrzę jak zalewa świat kłopotów potop
Pytam co to? Lecz odpowiedź tu jak omen
No i radź sobie z tym symptomem, kiedy głupota stałym ludzi patronem
A kiedy zmądrzeję, zobaczę sens niewyjaśnionych znaczeń
Taa? Taa? Nie inaczej!
A kiedy zmądrzeję, zobaczę sens niewyjaśnionych znaczeń
Taa? Taa? Nie inaczej!
A kiedy zmądrzeję, zobaczę sens niewyjaśnionych znaczeń
Taa? Taa? Nie inaczej!
A kiedy zmądrzeję, zobaczę sens niewyjaśnionych znaczeń
Taa? Taa? Nie inaczej!
Naiwny jestem, wierząc w byle co
O eS Te eR igrek, a czas mi ucieka, bo
Niemożliwością jest dogonić takie powołanie
Zewnętrzne oddziaływanie bynajmniej niewskazane
Ale co się stanie, gdy na moment zatrzymam?
Przecież życia całego nie przekimam!
Z pamięci wymaż to, co niepotrzebne
Ktoś mówił mi, lecz ja o tym myślę bezwiednie
A ciało drży, gdy idzie z przeszłości klisza
A doświadczenie po kolei z błędów rozlicza
Wnioski obozowicza idą w przód, myślę wstecz
Pojmuję w ten sposób rzecz, ktoś daje krecz(?)
A ja wciąż przedzieram się przez tłok
Oczekując więcej niż procentów ma Brok
Daję słowo, nigdy nie patrzyłem na to
Choć motyw tematu krótki niczym attacca, kolejny rok
I łyk Dorato znów, ciche wzruszenia, komuś zabrakło słów
Bywaj zdrów! I następna trzysetka
A życie pędzi, jak na sygnale karetka
Dla wybranych kuszetka, dla zwykłych miejsce w tłumie
Jest wiele sposobów, każdy robi, co umie
A wokół kpiny za podjęte nadgodziny
Bo człowiek głupi jest, tak bez przyczyny
Przecież życia całego nie przekimam!
Z pamięci wymaż to, co niepotrzebne
Ktoś mówił mi, lecz ja o tym myślę bezwiednie
A ciało drży, gdy idzie z przeszłości klisza
A doświadczenie po kolei z błędów rozlicza
Wnioski obozowicza idą w przód, myślę wstecz
Pojmuję w ten sposób rzecz, ktoś daje krecz(?)
A ja wciąż przedzieram się przez tłok
Oczekując więcej niż procentów ma Brok
Daję słowo, nigdy nie patrzyłem na to
Choć motyw tematu krótki niczym attacca, kolejny rok
I łyk Dorato znów, ciche wzruszenia, komuś zabrakło słów
Bywaj zdrów! I następna trzysetka
A życie pędzi, jak na sygnale karetka
Dla wybranych kuszetka, dla zwykłych miejsce w tłumie
Jest wiele sposobów, każdy robi, co umie
A wokół kpiny za podjęte nadgodziny
Bo człowiek głupi jest, tak bez przyczyny