Текст Zeamsone – 10 (morning sun)
Текст:
Nie piszę tego na kartce, bo jej nie dostałem wtedy
Jak się patrzy to dziwnie zabrzmi, ale mam kredyt
Zaufanie do ciebie, nie wiem co nadal się dzieje
Ale dzieje się najlepiej jak dotąd bo mam tu ciebie
Mnożę każdy interes no i pełne mam kieszenie
Ale mam interes na życie ważniejszy od tej kasy
Dla mnie najważniejsze jest już nigdy cie nie stracić
Jebać tych frajerów, którzy chcieli ciebie skrzywdzić
Jebać tych debili, którzy mieli brudne myśli
Wyzbyłem się grzechu, chyba dzisiaj jestem czysty
I chce twego uśmiechu, każdej zagojonej blizny
Robię ci numery, ty numerujesz mi listy
I piszę na bezdechu, by nie być jak oni wszyscy
Zamykasz mordę mi jak mordę na tej policji
Jestem tu dla ciebie, a nie dla jebanej pizdy
Wyjebane mam kiedy znowu stworzą trap
W głowie tylko jeden plan, żeby znowu z tobą spać (wiesz)
Robiłem ten rap, chciałem tylko cie zagarnąć
I cały ten czas tak chciałem chwycić cie za gardło
I po drodze udało mi się chwycić mały banknot
Bo chciałem mieć coś więcej, niż to pierdolone miasto
Ale po drodze wstąpiłem w miejskie bagno
Pełne zielska, ty daj mi światło — ale nie flashlight
Ty daj mi światło, ale nie flashlight
Ty daj mi światło, ale nie flashlight
Ty daj mi siebie, ale nie spieprzaj
Tak pięknie wyglądasz kiedy świeci moonlight
Jesteś nie z tej ziemi kiedy świeci pełnia
Słońce w nocy to paradoks tak jak loot na tobie
Nie miałem siedmiu kobiet jak konkurencja
Ale dziś nie mam konkurencji tak jak moja jedna
Słońce w nocy to nie pierdolona brednia
Dzisiaj nie ma mnie do sytu, bez beatu jest seks trap
Tak pięknie wyglądasz kiedy świeci moonlight
Jesteś nie z tej ziemi kiedy świeci pełnia
Słońce w nocy to paradoks tak jak loot na tobie
Miałem siedem snów, dziś jest pełnia
Nie miałem siedmiu kobiet jak konkurencja
Ale dziś nie mam konkurencji tak jak moja jedna
Słońce w nocy to nie pierdolona brednia
Dzisiaj nie ma mnie do sytu, bez beatu jest seks trap
Jebać tych frajerów, którzy chcieli ciebie skrzywdzić
Jebać tych debili, którzy mieli brudne myśli
Wyzbyłem się grzechu, chyba dzisiaj jestem czysty
I chce twego uśmiechu, każdej zagojonej blizny
Robię ci numery, ty numerujesz mi listy
I piszę na bezdechu, by nie być jak oni wszyscy
Zamykasz mordę mi jak mordę na tej policji
Jestem tu dla ciebie, a nie dla jebanej pizdy