Lyrics Bedoes – XVII
Text:
Jestem ’98 i nie wiem czy mam się tutaj tym chwalić
Spytaj się moich ziomali co mówią, że robię tu profesjonalizm
Oni chcą się ze mną spalić, mam milion problemów na bani
Hajsu nam nie starczy na litr, ale czy młodość nam już zabrali
Ci co mi mieli wyjebane we mnie, dzisiaj piszą, że jadę pięknie
Nie podbiją na dzielni bo po co robić brud
Na szybki hajs wszyscy chętni, ale hejtują trud
Wyjebane w koks, pierwsze jaranie to było to coś
?
na blok, zbijany top, byle zostało nam na przyszły sort
Życie mija nam szybko my chcemy zwalniać je
W ręce trzymam ten plik, ziom podbija daję cash
Jak wyszło «Bang», to po tygodniu rzygałem tym trakiem
Dzisiaj w jeden dzień, robimy to o czym śniłem, w rapie
Tysiąc wyświetleń to dla mnie jest prezent w chuj typie
Chcę więcej i czekam aż będę w mainstreamie
Siedemnaście, rzucam siedem zaklęć
Stoję pod siódmym masztem, wszystko jest nieważne
To dziewięć-osiem, na prawej dłoni kastet
Siedemnaście kul leci w twoją czaszkę
x2
Jadę dalej, wszyscy krzyczeli, że jestem frajer
W podstawówce głośno szczekałem
Dzisiaj za to mam przejebane
Z błędów przeszłości nie rozliczy mnie kalkulator
A za hajsem pościg, nie, to już maraton
Biegnę tu, biegnę chociaż nie mam tchu
I mam w chuj problemów, biegnę chociaż boli mózg
Nie wiem jak mam się do tego odnieść
I to niemądre, jeśli zacząłeś ze mną
Bo jeden telefon i masz ziomuś wpierdol
Kiedyś nosiłem w nogawce bejsbol
Dzisiaj mam ziomów co robią piekło
I kocham cię nadal, w sumie to miłości nie ma
Więc wypierdalaj i przynieś mi coś do spalenia
Co za żenada, powinienem mieć tu złoty medal
Tymczasem nara, bo samo się nie pozbiera
Siedemnaście, rzucam siedem zaklęć
Stoję pod siódmym masztem, wszystko jest nieważne
To dziewięć-osiem, na prawej dłoni kastet
Siedemnaście kul leci w twoją czaszkę
x2