Lyrics Kaz Bałagane – Penthaus
Text:
Sentino:
Obudziłem się w penthausie
Łeb mnie napierdala od szampana
Ruchałem ją do rana
I wyszła wydymana
Obudziłem się w penthausie
Łeb mnie napierdala od szampana
Ruchałem ją do rana
Myślała że jest cwana, weszła tu jak dama
I wyszła zakochana
Te laski szukają sponsora, mogę Ci zasponsorować tą colę
Na wodę, a Ty może zrobisz mi loda
Co ty na to, jak ja żaden bankomat
To tylko propozycja, nie umowa
Jak wolisz, to możesz to olać
Zamiast tą cole i w torbie ją schować
Od razu zacznijmy rozmowę od nowa
Cześć, jestem Sentino, czy chcesz
Może pójść do mnie i razem coś zjeść?
Puszczę Ci film o miłości tak słodki jak smerfy
Kochana, nie chodzi o seks
Jestem samotnym samcem alfą, żaden alfons
Ty po alkoholu będziesz chciała wyjść się rżnąć na balkon
Kaz Bałagane:
To nie przypadek, że oboje jesteśmy pijani
W sobote szukałem Ciebie, w tygodniu money, money
Ładnie byśmy razem wyglądali, bez ubranek
Puszcze murzynów co nagrali o już o tym kawałek
Sentino:
Łeb mnie napierdala od szampana
Ruchałem ją do rana
Myślała że jest cwana, weszła tu jak dama
I wyszła wydymana
Obudziłem się w penthausie
Łeb mnie napierdala od szampana
Ruchałem ją do rana
Myślała że jest cwana, weszła tu jak dama
I wyszła zakochana
Kaz Bałagane:
Wpadnij do mnie, kiedy zrobisz hombre, weź dupsko okrągłe
Jacek kocha kiedy tutaj z trudem ściągasz spodnie
Wpadasz tylko weźmiesz kąpiel
W tym czasie coś ogarnę z ziomkiem
Sianem posypie tu mój człowiek portfel
Dawaj szpile, a nie maxy, wbijaj do taxy
Nie mogę się powstrzymać, jak już jesteśmy na klatce
Jebać osiedlowe akcje, i giganciary
Lece po szampan, a Ty sobie z nią leć po browary
Bałagane:
To nie przypadek, że oboje jesteśmy pijani
W sobote szukałem Ciebie, w tygodniu money, money
Ładnie byśmy razem wyglądali, bez ubranek
Puszcze murzynów co nagrali o już o tym kawałek
Sentino:
Obudziłem się w penthausie
Łeb mnie napierdala od szampana
Ruchałem ją do rana
Myślała że jest cwana, weszła tu jak dama
I wyszła wydymana
Obudziłem się w penthausie
Łeb mnie napierdala od szampana
Ruchałem ją do rana
Myślała że jest cwana, weszła tu jak dama
I wyszła zakochana