Lyrics O.S.T.R. – W Nienawiści
Text:
Nienawidzę hejterów, znawców Cogito
Co pierdolą na forum, a w domu zasypiają z płytą
A chuj z tym to sobie wyjaśnimy w czyśćcu
Za życia sorry, żaden z was nie będzie na moim miejscu
Za to, że nie są naprawdę tacy jacy są w tekstach
Nienawidzę szpanerstwa, tworzenia na pokaz
Pierdolenia o furach, dupach, kokainie i blokach
Nienawidzę skrytojebców za chamstwo
Gości co ruchają bladzie nieprzytomne po alko
Nienawidzę zazdrości, lepiej wkurwienie odstaw
Każdy ma coś czego nikomu nie uda się dostać
Nienawidzę kłamców
Typów co są w stanie braci przekręcić dla hajsu
Nienawidzę zbawców, mądrali
Co myślą, że intelekt świadczy o tym co czytali i czy są oczytani
Nienawidzę dziennikarzy to proste
Przynajmniej my nie zarabiamy tu czyimś kosztem
Sobie zaoszczędź z prasy to mam ubaw
Raz piszą o mnie geniusz, raz robią ze mnie ćpuna
Nienawidzę jak pytają ile sprzedałem płyt
Sprzedał tu to się Saleta wchodząc z Najmanem w ring
Kto dziś dostanie w ryj wybacz mi nie ja dzięki
Wolę boxera bez eski, boxerem bez nerki
Nienawidzę gdy mróz za oknem
-20 ludzie sterczą jak sople
To przez klimat, taka prawda ziom
Dla pieniędzy prawie każdy zajebałby z zimną krwią
Nienawidzę drogich ubrań i to chyba od dziecka
Nienawidzę ich bo stale na nie, Panie, mnie nie stać
Tu chujem na czole, w myślach kreślony diagram
Nienawidzę psów, organów władzy
Za te przeszukania i w jakim stanie zostawili mi chatę
Chamy nic na mnie nie macie prosto w oczy mi patrz
Szczerze, jak mam siedzieć, pójdę siedzieć za rap
Nienawidzę agresji, choć bywam agresywny
Że kurwa rozpierdoliłbym to kurwa
Od początku do końca kurwa mać
Zajebałbym damskich bokserów za agresję
Za to, że alko zmienia nagich dżentelmenów w bestię
Jak nie rząd, ja odetnę pedofilom jaja
Jesteś prawdziwym ojcem, zrobisz ze mną ten zamach
Zakopałbym konfidentów, wybaczysz
Ale nie ma szacunku bez szacunku do braci
Brać ich wszystkich pod ścianę, zamień mózgi tym błaznom
W lepki czerwony atrament, lub poderżnij im gardło
Utopiłbym każdego biurokratę
Nie po to dał nam Bóg, umysł, pióro i papier
Oburącz w japę cegłą, nogi zalane betonem
Pójdziesz na dno tak prędko jak cycki Ewy Sonnet
Rozkurwiłbym sejm, senat, sen zmienia
Treść debat, wiem miewam to co każdy
Czyli strach wśród domniemań
Gdzie płacz i gangrena czyli świat bez imienia
Co kumuluje w nas wstyd zajebałbym
Zajebałbym polski rap pełen bredni
Proroków co do dziś nie wyrośli z osiedli
Aroganci, no który wozi się jak z mafii
Podpicowani MC każdy gówno potrafi
Zakopałbym tych co robią na kolei
Dla losów kolei trzeba mieć nie po kolei
Łyknij cole i zjedz coś jak dojedziesz to nocą
Dla mnie skrót PKP znaczy pytam kurwa po co
Utopiłbym te mordy z telewizji
Czy wyglądam na durnia i kto tu jest naiwny
Co cię wkurwia sam powiedz se abonent pod ?
Wolę porno, a redaktorom long dong na mordę
Rozkurwiłbym stan dróg i drogowców
Służby porządkowe post jebanych zomowców
Mam załogę co może tu straty wyrównać
Więc unieś ziom głowę i powiedz co Cię wkurwia