Текст Rasmentalism – Nadgodziny
Текст:
Nie ma nas!
Nie ma nas!
Nadgodziny — nawet nie patrz na czas
Biorę plecak na hajs, pannę z zaplecza i już nie ma nas
Jak ginąć, to nie za kraj
Widzę siebie tam, kilka baniek za jeden strzał
(Wow!) Nie za solidny plan jest
Pod Allianzem, jakiś Solid czy Altest
(Wow!) Ojciec nie zrobił mnie palcem
Mówię pannie — niech trzyma silnik na starcie
Wkładam maskę jak Stanley, mam inny cel
Mówili, że jestem zerem? Chcę innych zer
Ochroniarz jest bohaterem — «Na ziemię!»
Już wie — nie przysłał mnie Ashton Kutcher
Kasjer wypycha ten plecak już dobrą chwilę
O broń jest łatwiej, niż o dobrą tyrę
Moja Bonnie pod bankiem z wrzuconym biegiem
Nie chcę uciekać, jestem zmuszony, biegiem
Ej! Dobrze, że dróg jest tyle!
Pierwsza w prawo, kurwa! Za nami dźwięk syren
Strzelam, całuję dziewczynę
Śmiech, plecak z hajsem — świat jest mi coś winien
Psy wyjeżdżają jak wódka spod siedzeń
Muszę się tym zająć, od jutra posiedzę
Tylko nie zwolnij, decha, gaz
Miń blokadę, na chodnik i nie ma nas!
Widzę siebie tam, kilka baniek za jeden strzał
(Wow!) Nie za solidny plan jest
Pod Allianzem, jakiś Solid czy Altest
(Wow!) Ojciec nie zrobił mnie palcem
Mówię pannie — niech trzyma silnik na starcie
Wkładam maskę jak Stanley, mam inny cel
Mówili, że jestem zerem? Chcę innych zer
Ochroniarz jest bohaterem — «Na ziemię!»
Już wie — nie przysłał mnie Ashton Kutcher
Kasjer wypycha ten plecak już dobrą chwilę
O broń jest łatwiej, niż o dobrą tyrę
Moja Bonnie pod bankiem z wrzuconym biegiem
Nie chcę uciekać, jestem zmuszony, biegiem
Ej! Dobrze, że dróg jest tyle!
Pierwsza w prawo, kurwa! Za nami dźwięk syren
Strzelam, całuję dziewczynę
Śmiech, plecak z hajsem — świat jest mi coś winien
Psy wyjeżdżają jak wódka spod siedzeń
Muszę się tym zająć, od jutra posiedzę
Tylko nie zwolnij, decha, gaz
Miń blokadę, na chodnik i nie ma nas!
Nie ma nas!
Nie ma nas!
Nie ma nas!
Widzę środek lufy i zasięg kamer
Niby patrzę na buty, jest zamieszanie
Niby życie jest ładne, ale nie jest tanie
Teraz każdy kradnie i każdy kłamie
Więc pcham mu tą forsę w plecak
A co drugi plik chowam do kieszeni — jak dzieciak
I tak nam zleciał czas — on ucieka
Ja myślę, gdzie polecę z nią za ten hajs
Mam chwilę, jak puszczają gaz, jestem szybki
Upycham tyle, ile się da do swojej skrytki
Potem trzepią nas, ściągają odciski
Ja mam w gardle na żyłce klucz — koniec misji
Miesiąc później ona wchodzi tam
Ładnie prosi kasetkę, którą dobrze zna
Siada obok mnie w furze i wciska gaz
Wznoszę ręce ku górze i nie ma nas!
Niby życie jest ładne, ale nie jest tanie
Teraz każdy kradnie i każdy kłamie
Więc pcham mu tą forsę w plecak
A co drugi plik chowam do kieszeni — jak dzieciak
I tak nam zleciał czas — on ucieka
Ja myślę, gdzie polecę z nią za ten hajs
Mam chwilę, jak puszczają gaz, jestem szybki
Upycham tyle, ile się da do swojej skrytki
Potem trzepią nas, ściągają odciski
Ja mam w gardle na żyłce klucz — koniec misji
Miesiąc później ona wchodzi tam
Ładnie prosi kasetkę, którą dobrze zna
Siada obok mnie w furze i wciska gaz
Wznoszę ręce ku górze i nie ma nas!
Nie ma nas!
Nie ma nas!