Lyrics Solar – Nienormalnie
Text:
Ludzie mówią, że kręcę gibony, kradnę I-phony
Dupy, że pragnę je zdobyć ale moje metody
To raczej przeszkody, a zdejmą majtki przez głowy, głupie suki
Same nie wiedzą co ze sobą zrobić
Albo zakończą karierę w bałaganie
Niektóre się zajmują tresowaniem idiotów
A oni stresowaniem, że one odejdą bez powrotu
Kurwa, załamali by się widząc siebie z boku
Banda pierdolonych ofiar bez honoru, daj spokój
Uczucia często gubią nas po to mamy rozum
Suki mają serca z lodu, jak chcesz uniknąć mrozu?
Wszystko na pozór się wydaje cudowne
A prawda jest zbyt bolesna, dlatego nie chcesz do niej dotrzeć
Pora jej w oczy spojrzeć i przestać się dziwić, że normalne są sprawy co nimi nie powinny być
Nie-normal, (nie)
Nie-normal, (nie)
To nie-normal, (nie normalne)
Jest już za późno by nawracać
Nie-normal, (nie)
Nie-normal, (nie)
To nie-normal, (nie normalne)
Jest już za późno by nawracać
Ludzie dłubią w ciele dla floty zmieniać genotyp
Głupcy naprawdę możecie stworzyć roboty
Wczuty raper, pojęcie objął technologii
To świeży temat niedługo każdy będzie to robił
Dyski twarde, przepisy na pociski nuklearne
Jebną to zastaniemy maksymalnie
Władcę Pierścieni, Tolkiena i może Abbę
Pod domem mam bunkier, może to fart
Ale po chuj mam żyć, kiedy umrze cały świat?
Zresztą aura już się robi pojebana
Mam wrażenie, że znam ofiarę napromieniowania
Świat pogania i każe nam zapierdalać
A ja nie chcę przyspieszać jak Teo z Freestyle Palace
Mordercze tempo, a nie ma gumowych drzew
Podwładni są nienormalni, co robi szef?
Nie-normal, (nie)
Nie-normal, (nie)
To nie-normal, (nie normalne)
Jest już za późno by nawracać
Nie-normal, (nie)
Nie-normal, (nie)
To nie-normal, (nie normalne)
Jest już za późno by nawracać
A co tu kurwa jest normalne?
Za ćpanie masz tu propsy, nie pogardę
Robota wkurwia, a ten polski sen to sam wiesz
Dwanaście godzin w łapie kilka groszy, handel
Ta flota wkurwia, a ten polski sejm ją kradnie
Jakiś czas temu miałem plany i ambicje
Im jestem dalej tym bardziej nie chce mi się nic wiesz
Płyty na półkach, slogany na koszulkach
A chuj z tego wielki skoro wciąż się boję jutra
Wiesz, szczyt jest fajny, tak mówili Ci co byli
Tam widzieli to, przeżyli to i spadli, szczyt jest fajny
Ale nie ma mnie tam, mam do niego hektar jeszcze ale chce to sprawdzić
I nie ma mnie tam i może jestem nienormalny
Bo zjebał się świat, a ja nie powiem, że to martwi mnie
Czas kłamstw i martwych serc
Jutro znów będzie normalnie, teraz zaśnij, cześć
Sam już nie wiem co widzę, gdy na was patrzę, debile
Ludziom w głowach się przewraca, jest już za późno by nawracać
To chory klimat
Banda pierdolonych ofiar bez honoru
Głupcy, zjebał się świat, Co tu kurwa jest normalne