GLyr

Solar – Pan Czlajn 02

Singers: Solar
Albums: Solar – Iskry
song cover

Lyrics Solar – Pan Czlajn 02

Text:

Solar:
Jezus zamienił wodę w wino, Solar kwadrans w banger
Moje wnioski już cię łapią na spalonym, tak są wysunięte
Rozkręcam insurekcję, scena pójdzie z dymem; John Locke

Nie ruszysz mego majka synek; SolThor
Każdy zjeb z IQ pingwina pragnie mówić
Uczą ćpuny, co wciągnęły więcej niż czarne dziury
Ta iskra to jak wniebowzięcie dzieciaku
Twoje tracki nie wezmą do nieba nawet w jetpacku
Jak nawinąłem gorszy wers albo nie skończył się dwójką
To se zrobiłem to tylko po to, by uśpić twą czujność
Dinozaurom zgarnę hajs, każdą iskrą was niszczę
Zresztą was na głowę bije nawet Tyrion Lannister

Wiciu:
Tu, żeby zdobyć coś, trzeba kręcić wciąż; Lance Armstrong
Bez jaj, cenię swe Fabergé
Wiesz, mam to, co wyróżnia mnie raz, dwa
Przy raperach tych na szczycie czuję się jak murzyn w Alpach
Chuliganka mnie nie kręci, ale wokół szarych tylu
Że chyba najwyższa pora klepać się za barwy, synuś
Zamknąłem się w sobie i mam klaustrofobię
Muszę wielki być, by nie posrało mi się w głowie
Kładę zwroty jak zły, ty odkładaj pieniążki
Czas się obłowić w tym, duże sumy nie płotki
Modnym jest być MC, to portfel mam modny
Ursynowski styl, jak mogłeś zwątpić

Muflon:
Eleganckie linijki, mów im chapeau bas
Ta miała być pierwsza, lecz puściła tamtą w drzwiach
Masz pieskie życie, kiedy ci wjadą na klawisz

My mamy ubaw, a ty jak się wabisz?
Przegrywasz z kretesem, rymujesz z mozołem
Wpadłeś w złe towarzystwo, czas zmienić ci szkołę
Niszczę czym chcesz, wybierz, felieton czy wers?
Mam wrzucić podwójny czy wyjaśnić czym jest?
Przyjmują moje zasady z góry w całej lidze
Ja tu nie rozdaję kart, rozdaję tablice
Wersy przebijają konkurencję, robisz stypę?
To ładne wersy niuniu chyba są w twoim typie

Filipek:
Przygotowany na fejm, wchodzi młoda gwiazda tu
Wychowany na WWO nie na www
MCs są wyszczekani, zamknę pysk im, ziomal
Przy mnie są na max dwie bomby, tak jak Japonia
Znikają w dziesięć sekund, to szybciej niż ich Snapchat
Nie rozkręcając publiki, a ponoć mają warsztat
A te skillsy, o których pierdolą na płytach
To jak czarne skrzynki, ponoć są, ale kto słyszał
Jestem jak Tutenhamon, raperzy chcą mnie pokonać?
Sram na nich, to zemsta faraona
Pytasz o szansę na wygranie ze mną, braggę doceń
Bo póki co, to nawet Karmi ma więcej procent

Koldi:
Mówisz, że wniesiesz grę na level wyższy niż mordy, co tu dały swoje zwrotki
W ogóle nie lecisz, a więc po czym wnosisz
Skoro taki bit, to dla ciebie za strome schody
Lekki swing i potykasz się o swoje nogi
Mój zawód — rozkurwić bit
Twój zawód — odbiór twych płyt
Trzeba zwrotek dobrych, by palić tą scenę
Do tego chłodnej głowy, jak po Ice Bucket Challenge
Bo walka z hejterem tu nie ma sensu
I tak w klawę wklepie, że tu nie ma sensu
Woli treści dorosłe na loopach
Od raperów, co powinni mieć przy sobie zawsze smoczek jak Mulan

Solar:
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
W dowodzie imię Pan, na nazwisko Czlajn mam
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
Mów mi Pan Czlajn

Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
W dowodzie imię Pan, na nazwisko Czlajn mam
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
Mów mi Pan Czlajn

Rose:
Chcesz z nami być na jednym poziomie, ogórki mogą pomarzyć
Moje oczy są zielone, bo jem sporo warzyw
Wchodzę w brudnych butach, wiesz, szorujesz pokład póki
Możesz mi zarzucić tylko ciuchy od sponsora; Gucci
I to cię smuci, te twoje legale to dalej jest skucha
Jakbyś jeszcze był w podziemu, pewnie byś nawet nie zaruchał
Undergroundowcy mają forsę za to majka beszczą
Podaruj dzieciom słońce, to zaczną grać w słoneczko
Mam wenę, która mi mówi, że rozjebię scenę fest
Nawet przez całą karierę powtarzając jeden wers
Jestem best, jesteś leszcz, masz chuja w uszach, bo
Twój powiew świeżości nawet piórka nie rusza, ooo

Leh:
Tak ci przyspieszam tętno, że przed panczem
Nie biorę przerw na oddech, robisz to za mnie
Gdzieś w ukryciu nagrywam ślady w cenie złota
Potem szukają tych śladów; Wielka Stopa
Odnajdę się na każdym klimacie, dam popis
A jedyne co mogę zgubić, to długopis
Kiedy to piszę, czasem zdarzy się zguba
Sam by wrócił do moich rąk, gdyby wiedział w czym bierze udział
Nieźle fruwam, słyszysz i wiesz, że to ja
I nie pytasz głupio czy to samolot czy to ptak
Tak się składa, że Pan to moje drugie imię
Pierwsze to przymiotnik, zgadniesz jak usłyszysz linie

Mentor:
Mogę sporo wskórać jak Leatherface, gdy śmigam na pętli
Ja nie rozjebię? Prędzej Johnny Storm dostanie hipotermii
Jak Alex Ringeling sprawię im baty, wciąż robię rozpierdol
Bo nie mam sobie równych niczym Robert Wadlow
Filozofowie na trackach powtarzają truizmy jak mantrę
A nawet Waśniewska by ich nie zapoznała z Kantem
Jak John Avildsen nagrywam pancze, które was ślą na deski
Nie chcesz ze mną beefu, bo mam zabójcze zwroty jak Hendricks

Wybacz tę przerwę, to nie tak, że panczy brak
Tylko teraz masz pewność, że rozjebałem bez dwóch zdań

FonoPe:
Wpadam na ten kawałek, to coś jak festiwal pizzy
Obrzucę mięsem parę placków, zanim zgarną sos
Nie starczyło na dolewkę, że nie łykasz nic
Ich zaraz rozboli głowa od przybytku, mają dość
Białasy chcą zaczynać z twardym gnojem, rusz się fiucie
Promocja; Z pionka jestem czarnym koniem już w debiucie
Nie załapałeś tych wersów, to na następny patrz
Jak okrzykniesz się królem, tylko dwa słowa bejbi — szach mat
Jakbym był kadłubkiem, nie sięgałbyś mi do pięt dalej
Jestem twoją weną, już chcesz coś napisać — testament
Byle prosty, młody gnój, a w bit włazi, to zjada płotki
Jak płynę to ich boli w chuj, tak jakby szczali do Amazonki
Typy chcą być jak ja, jak ja, jak ja
Dobrze wiesz, że mam vibe, mam vibe, mam vibe
Odtąd mów mi Pan Czlajn, Pan Czlajn, Pan Czlajn
Odtąd mów mi Pan Czlajn, Pan Czlajn, Pan Czlajn

Solar:
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
W dowodzie imię Pan, na nazwisko Czlajn mam
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
Mów mi Pan Czlajn

Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
W dowodzie imię Pan, na nazwisko Czlajn mam
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
Mów mi Pan Czlajn

Album

Solar – Iskry