Lyrics Białas – Mama
Text:
Intro:
— Taak
— tak
— Ślicznie, a powiedz myszko «mama»
— powiesz tata?
— tata
— taaak, a papa?
— papa
Białas:
Przeżyłaś przeze mnie tu niejeden dramat, mama
Mówiąc, że masz złe intencje bym oszalał, mama
Cenna dla mnie jest tu każda twoja rada, mama
Obraz tego świata ty mi nakreśliłaś, mama
Czego bym nie zrobił, byś mnie nie skreśliła, mama
Nie da się odwdzięczyć za to co zrobiłaś, mama
Solar:
Nie byłem jak te dzieciaki z reklamy proszków do prania
Jedyny problem to nie były ciągle brudne ubrania
Łeb rozcięty, ukruszony ząb, ręka złamana
Prawie amputowana noga, ile przesiadziałaś ze mną w szpitalach?
W poczekalniach, jak pod narkozą mnie ten skalpel potnie
Życie wisi na włosku nim zacznie się na dobre
Pod znakiem zapytania czy donosisz ciążę
Dziś dwadzieścia sześć lat mam i się czuję dobrze
Wybiłaś mi z głowy tyle głupot co inni wbić mi chcieli
Jakiś materialny wyścig. Dziś się z nich śmiejemy
Niech biorą kredyt na gadżet, byle dziś mieć nowszy
My jak coś się zużyje to kupimy z oszczędności
Żyć rozsądnie, bez zaległości i się ciągnących smrodów
Który zawsze trzymałaś w ryzach — żadna degrengolada
I za to wszystko propsa też zawsze weźmie tata
Nauczył mnie lutować, wiercić, ciąć, malować
Tata mówił: «Nie możesz być jak baba»
Nauczył zasad tata
Rest in Peace, wpadnę niedługo ze zniczem
Byłbyś dumny jakbym sam postawił ściankę se na złotą płytę
Przeżyłaś przeze mnie tu niejeden dramat, mama
Mówiąc, że masz złe intencje bym oszalał, mama
Cenna dla mnie jest tu każda twoja rada, mama
Obraz tego świata ty mi nakreśliłaś, mama
Czego bym nie zrobił, byś mnie nie skreśliła, mama
Nie da się odwdzięczyć za to co zrobiłaś, mama
Białas:
11 grudnia 87′
Ważyłem wtedy tyle gramów ile zrobiłem w ten weekend szmalu
Cztery lata po zniesieniu wojennego stanu
Ja ze światem witam się w szpitalu, mamuś jestem, jestem
Nie wiedziałem ile dla mnie w życie trudu wkładasz
Ale dziękowałem już metodą gu-gu ga-ga
Moje pierwsze słowo — mama!
Dzisiaj czujesz dumę, kiedy w każdym mieście dla mnie robią hałas!
A mówili beztalencie, które permanentnie
Przysparza problemów ci, ale broniłaś charakternie
Po prostu cieszę się, że jesteś, olać rzewną treść
Dzisiaj przy obiedzie się zaśmiewam «chociaż mięso zjedz!»
Pamiętasz jak mi ojciec gadał: «szkoła, nie kariera!»
Dziś widząc w TV mój klip ma minę nie do podrobienia
Ale nie zawsze jak dziś tu było, bałaś się gdy
Ktoś w nocy wali do drzwi, a moje buty we krwi
Po twarzy płynęły łzy, no bo znalazłaś mi w szafce
Jakieś wezwanie na psy, zioło, sterydy i kastet
Jak beje siedzisz na ławce, mówiłaś zmień towarzystwo
Bo skończysz na dnie, miałaś rację, dziś przepraszam za wszystko!